Jak wszyscy wiemy, egzamin na tłumacza przysięgłego, niezależnie od języka, jest niezwykle trudny. Według informacji jakie podaje Artur Kubacki w latach 2006-2008 do egzaminu (PL-DE) zgłosiło się nieco ponad 1000 chętnych, z czego do samego egzaminu przystąpiła nieco ponad połowa – część pisemną, po której zostaje się dopuszczonym do części ustnej, zdało ok. 250 osób, zaś część ustną zdało tylko około 150 osób, co stanowi 10% kandydatów zgłaszających się do egzaminu.
Tłumaczenia prawnicze?
W tych wypadkach teksty pochodziły z dziedzin prawa o następującej tematyce: prawo cywilne, prawo karne, prawo gospodarcze. Pominąwszy błędy gramatyczne, interpunkcyjne itp., które są niestety niezmienne, błędy dotyczyły interferencji językowych, bądź zbyt małej wiedzy prawniczej lub braku wiedzy na temat wykonywania tłumaczeń poświadczonych. Wielu kandydatów nie zna realiów procedur sądowych, ani w polskim, ani w niemieckim prawie. Mają także problemy z nazwami instytucji, nawet tych prostych, a co dopiero z adekwatnymi nazwami polskich i niemieckich sądów. Dodatkowym utrudnieniem jest to, iż nie ma jasno określonych kryteriów punktacyjnych, ani technik tłumaczeniowych których kandydat ma użyć.
Niestety nie ma ściśle określonego zakresu terminologii, z którego kandydaci mają się przygotować do egzaminu, przez co, muszą opanować ogrom materiału. Pod względem terminologii istnieją dwa rozwiązania: lista około 1000 słów, która pomogłaby w jej nauce, bądź lista tekstów, na podstawie której kandydat mógłby sam stworzyć własny glosariusz i się go nauczyć. Oba rozwiązania mają swoje wady i zalety. Innym dużo prostszym sposobem jest wgląd do poprawionych już prac własnego autorstwa (po przystąpieniu do egzaminu na tłumacza przysięgłego), dzięki czemu pretendent na tłumacza przysięgłego mógłby uczyć się na własnych błędach oraz zobaczyć w jaki sposób oceniają egzaminatorzy.