Tłumacz często postrzegany jest jako osoba, która zajmuje się czymś banalnym. Cóż to za problem przełożyć tekst z jednego języka na inny, jeśli zna się te dwa języki na bardzo dobrym poziomie? Wydawać by się mogło, że tłumaczenie pięciostronicowego tekstu powinno wówczas zająć maksymalnie pół godziny. Skoro translatory internetowe tłumaczą w kilka sekund, to po co tłumaczowi kilka godzin?
Oczywiście w przypadku aktów, upoważnień czy dyplomów, tłumaczenie przychodzi automatycznie – te same słowa, zwroty, szablony. Jednak gdybyśmy mieli możliwość spojrzeć na różnorodność zleceń jakie tłumacz dostaje każdego dnia, ciężko byłoby sobie wyobrazić jak jedna osoba jest w stanie tłumaczyć tak różne teksty. Tłumacz, który uważany jest za dobrego, jest w stanie przetłumaczyć tekst każdego rodzaju, jeśli tylko ma możliwość dostępu to potrzebnych źródeł, takich jak encyklopedie i słowniki. Tłumacz bowiem często traktowany jest jak ekspert w danej dziedzinie.
Powinniśmy jednak zadać sobie pytanie – jak jedna osoba może być ekspertem w prawie, motoryzacji, farmacji, medycynie, kulinariach…? Przecież żeby być obeznanym z tak rozległymi tematami, trzeba by spędzić długie miesiące z nosem w książkach. Tłumacząc, tłumacz często musi sprawdzać słownictwo, szukać porównań, wyjaśnień – zrobić wszystko, co w jego mocy, żeby tłumaczenie było jak najlepsze. W tłumaczeniu największą sztuką jest doszlifowanie tekstu w taki sposób, aby nikt nie był w stanie zauważyć, że czytany tekst jest tłumaczeniem. Powinien on zachowywać się jak oryginał. To właśnie wymaga czasu – upewnienie się, że tłumaczony tekst wygląda jakby był napisany przez osobę ze środowiska specjalistycznego, która ma przynajmniej 30 lat doświadczenia zawodowego za sobą.