Większość języków, które są obecnie w użyciu jest jeszcze nieprzebadana, a najprawdopodobniej około 80-90% z nich wymrze do końca tego wieku. UNESCO od 1996 roku prowadzi Atlas zagrożonych języków świata, w którym wymienia zagrożone języki. Ostatnie wydanie zostały udostępnione w wersji elektronicznej, którą można aktualizować. W Atlasie języki zostały podzielone na cztery grupy zagrożenia: wrażliwe (używane z pewnymi ograniczeniami przez dzieci, np. tylko w domu), zdecydowanie zagrożone (nie są nauczane w domu jako język ojczysty), poważnie zagrożone (używane przez dojrzałe osoby, nie służą w komunikacji międzypokoleniowej) i krytycznie zagrożone (używane bardzo rzadko). W Polsce i krajach przyległych do podanych grup należą: wrażliwe – białoruski, łemkowski, poleski, dolnosaksoński; zdecydowanie zagrożone: jidysz; poważnie zagrożone: kaszubski i wilamowski; krytycznie zagrożonych na szczęście jeszcze nie ma, jednak w Polsce umarł już jeden język, był to język słowiński.
Co się stanie, jeśli naukowcy nie zdążą z poznaniem języków, które są na skraju przetrwania?
Język jest nośnikiem informacji, w tym wiedzy o świecie. Zawiera w sobie obraz świata i kształtuje psychikę człowieka – jak brzmią założenia etnolingwistyki. W takim razie z każdym językiem umiera inny sposób pojmowania i widzenia świata, ginie wrażliwość, z jaką rzeczywistość była odbierana oraz jakaś część tej wiedzy, która w danym języku była zawarta.
Na przykład, jeśli umrze ostatni użytkownik języka Jupików z Alaski, wraz z nim znikną wszystkie określenia lodu, jakie były zawarte w tym języku (około 100). Wraz językami plemion Amazonki zniknie wiedza o rosnących tam leczniczych roślinach.
Niektóre państwa podejmują realne działania na rzecz ochrony i odbudowy języków zagrożonych wymarciem. Głównymi przykładami jest język gaelic, kornijski oraz walijski.
Ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy powinno się ratować języki umierające, czy też może powinno się je zostawić nieubłaganemu naturalnemu procesowi przemijania. Z jednej strony w historii ludzkości pojawiały się języki obowiązujące wszędzie, którymi w każdym zakątku można było się porozumieć – kiedyś łacina, teraz powoli jej rolę przejmuje angielski. Z drugiej strony jednak cała wiedza i duch, które są zaklęte w języku są bezcenne, nie da się ich ani odtworzyć, ani odczuć. To ogromna szkoda, kiedy wraz z ostatnim użytkownikiem języka bezpowrotnie tracimy światopogląd całej społeczności.